Są lata 20-te XX w.
Na terenie Crissy Field powstaje hangar nr 926, będący świadkiem uruchomienia dwupłatowego samolotu bombowego De Havilland DH-4, który podczas I wojny światowej zasłuży się w działaniach wojennych w ramach eskadry 91 obserwacji armii.
Budynek początkowo służy jako hangar lądowy Crissy Air Field. Później jest używany jako sklep z pojazdami silnikowymi oraz jako pomieszczenia biurowe i magazynowe dla armii.
90 lat później, dwaj nieznani jeszcze sobie ludzie, a przyszli założyciele brandu House of Air: David Schaeffer i Paul McGeehan poznają się podczas jednego z długich wyjazdów snowboardingu do North Lake Tahoe. Spotkanie i sportowa pasja przeradzają się w przyjaźń, a relacja owocuje pomysłem na wspólną działalność. I tak wpadają na rewolucyjny pomysł przywrócenia historycznego hangaru do życia i uruchomienia projektu parku rozrywki!
Miejsce przechodzi inkarnację w park adrenalinowo-trampolinowy o nazwie House of Air. Architekt Mark Horton z siedzibą w San Francisco otrzymuje zadanie remake’u miejsca. Integruje stare z nowym, zachowuje architekturę historycznego obiektu i loftowy klimat, przy jednoczesnym zastosowaniu najnowocześniejszych elementów konstrukcyjnych, m.in. szklanych drzwi hangaru o podwójnych wymiarach. Efekt? Industrialne wnętrze z niesamowitym widokiem na malowniczy, miejski park narodowy!
W rolę Brand hero marki wciela się pingwin o imieniu Geronimo z jetpackiem, który wyraża ideę miejsca w haśle „Dajemy skrzydła nielotom”.
Sympatyczny pingwin otrzymuje imię na cześć upamiętnienia historycznego wydarzenia i okrzyku bojowego amerykańskich spadochroniarzy. Okrzyk „geronimo” powstaje w jednej z pierwszych zorganizowanych jednostek bojowych i batalionu spadochronowego. Jego autorem jest szeregowiec Aubrey Eberhart, który krzycząc go miał udowodnić swemu przyjacielowi, że nawet w czasie skoku sprawuje nad sobą pełną kontrolę. Okrzyk zostaje przyjęty przez cały batalion, a później także przez inne oddziały spadochronowe USA i w końcu także przez House of Air.